Dzisiaj post i przepis dedykowany wszystkim złośnicom na granicy załamania nerwowego. I mojej kochanej G., żeby się rozładowała w kuchni, zamiast zadręczać się myślami ❤
Nerwuski
czyli Bezglutenowe Muffiny Cytrynowe z Melisą
Składniki:
- 1 cytryna
- 1 torebka herbaty melisy (+2)
- 3/4 szklanki + 3 płaskie łyżeczki cukru
- 1/2 szklanki oleju lub rozpuszczonego masła (z masłem smaczniejsze)
- 1 szklanka wody o temperaturze pokojowej + 1 łyżka wrzącej
- 250g mąki kukurydzianej
- 2 jajka
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
Przygotowanie:
Wracamy do domu zmęczeni i zdenerwowani pracą, szkołą, rozmową z przełożonym, kłótnią z partnerem czy rodzicami...
- Zaparzamy pierwszą torebkę melisy.
- Drugą torebkę rozrywamy (uwaga, teraz jeszcze delikatnie!), a jej zawartość wrzucamy do moździerza.
- Dajemy upust pierwszej fali złości - bo w pracy robimy za trzech, a premii nie będzie, bo uczymy się dniem i nocą, a z egzaminu dostajemy 2, bo szef oczekuje zbyt wiele, bo on się nie odzywa, bo ona ma pretensje Bóg jeden wie o co, bo staramy się jak możemy zadowolić rodziców, a im ciągle za mało.... - i rozdrabniamy melisę na proszek w moździerzu. Długo, intensywnie, tak, aby zmielić tą nerwicę na drobny, drobniuteńki proszek.
- Wypijamy pierwszy kubek melisy.
- Proszek z melisy zalewamy w szklance 1 łyżką wrzątku, przykrywamy spodeczkiem.
- Bierzemy cytrynę, wyparzamy ją przez 5 min we wrzątku, dokładnie szorujemy szczoteczką (nie zapominając włożyć to pozostałej złości).
- Wyciągamy tarkę; ścieramy na niej skórkę z cytryny, wspominając, jak bardzo świat jest niesprawiedliwy (a jest, oj, i to jak bardzo!).
- Gdy przelejemy wystarczającą ilość złości w cytrynę, żeby zbielała z gniewu, przypominamy sobie jeszcze raz, jak bardzo przykro nam było te 30 minut temu. A teraz wyobrażamy sobie, że cytryna jest naszym problemem; kroimy go na pół, wyciskamy z niego wszystkie soki, a potem wyrzucamy; od tej pory nasz problem nie ma prawa nas więcej denerwować.
- Do melisowej papki dosypujemy skórkę z cytryny i posypujemy 3 łyżeczkami cukru, zalewamy sokiem z cytryny.
- Nagrzewamy piekarnik na 160 stopni.
- W misce mieszamy łyżką jajka, olej/masło i szklankę wody.
- Dodajemy mąkę, cukier i proszek do pieczenia, mieszamy łyżką; na sam koniec dodajemy cytrynę z melisą, mieszamy.
- Szykujemy 14 foremek na muffinki, wypełniamy je ciastem do 3/4 wysokości (jak zostanie nam ciasta, sprawiedliwie rozdzielamy je do wszystkich foremek).
- Wkładamy Muffinki do piekarnika i ustawiamy minutnik na 25 minut (bierzemy go ze sobą).
- Teraz, kiedy już wyładowaliśmy złość, czas na odprężenie. Nalewamy wannę pełną wody, nie zapominając o pianie, ewentualnie ulubionej soli do kąpieli. Mamy 25 min na to, by zmyć z siebie resztki złego samopoczucia. Kombinacja (jeśli nie mamy wanny): bierzemy długi, gorący prysznic.
- Po wyjściu z wanny zaglądamy do piekarnika - muffinki będą po tym czasie NA PEWNO upieczone, my możemy natomiast operować ich kolorem. Im dłużej stoją, tym bardziej rumiane i suche się robią. Ja je wyciągam już po 20 minutach, kiedy zdążą się zarumienić tylko leciuteńko - bardzo lubię ich pastelowo żółty kolor :)
- Zaparzamy drugi kubek melisy.
- Tu mamy chwilę na przygotowanie ewentualnej polewy ja polecam jeść je z lukrem królewskim, ale jeśli chcemy, aby wyglądały bardziej spektakularnie, można przygotować zieloną polewę z białej czekolady i śmietanki z dodatkiem herbaty Matcha.
- Gdy już oczyściliśmy umysł i ciało z wszelkich śladów wcześniejszej złości, możemy przystąpić do etapu przywracania siły, motywacji i humoru - włączamy ulubioną muzykę, siadamy w wygodnym miejscu, pijemy melisę i rozkoszujemy się przygotowanym deserem. I siedzimy tak dopóki nie poczujemy potrzeby robienia czegoś innego (albowiem w podłym nastroju nie powinno się nic robić, o!).
KEEP CALM
and
EAT
A CUPCAKE
A CUPCAKE
ale świetne te muffinki! :) zachęcam do wzięcia udziału w konkursie :) http://foodmania-przepisy.blogspot.com/2014/11/uwaga-konkurs-swiateczny.html
OdpowiedzUsuńPamiętam o Tobie, takiej okazji nie przepuszczę ! ;)
Usuńświetnie się prezentują na zdjęciach, fajny pomysł z dodaniem melisy:)
OdpowiedzUsuńDzięki ;) Równie dobrze można dodać zmielonej w moździerzu herbaty, ale to właśnie melisa z cytryną smakuje wyjątkowo. No i uspokaja ;)
UsuńPrześlicznie je ozdobiłaś! :)
OdpowiedzUsuńdziękuję, nie powiem, że się nie starałam :)
UsuńNie mogę ich pokazać chłopakowi choć bardzo mi się podobają, bo będzie szydził do końca mych dni, ze to przepis stworzony z myślą o mnie :D za to chętnie upiekę, Twoje zdjęcia bardzo zachęcają :))
OdpowiedzUsuńHahahaha :) ciekawa jestem, jaka byłaby jego reakcja, gdyby mu posmakowały i dowiedziałby się, co to jest naprawdę :D
UsuńOj, czasem by mi się takie przydały... Pyszne muszą być :)
OdpowiedzUsuńkwestia smaku. Mi bardzo smakowały i spełniły swoją rolę perfekcyjnie :D
UsuńAle fajna nazwa. A i same muffinki ślicznie wyszły.
OdpowiedzUsuńPierwotnie miały być Złośnicami... ale inny przepis zasługuje na taką nazwę, czekam tylko na herbatę matcha którą zamówiłam, stay tuned! :)
Usuń